niedziela, 28 czerwca 2015

Żona

Urodziła się naszym przyjaciołom dzisiaj Żona dla naszego Maluszka. Cieszymy się bardzo, że jest cała, zdrowa i donoszona. Życzymy dużo dużo zdrówka dla Malutkiej i sporo cierpliwości i sił dla Rodziców:) Już nie możemy się doczekać kiedy Ją poznamy!

sobota, 27 czerwca 2015

Makrela z piekarnika

Udało nam się kupić świeżutką i nie wędzoną makrelę. Mąż postanowił przyrządzić ją tak, jak niedawno przyrządzał pstrąga, czyli nafaszerować i wrzucić do piekarnika. Tylko o ile pstrąg był faszerowany pęczkiem zielska o tyle makrela była z czosnkiem, cytryną i odrobinę posypana tymiankiem. Muszę przyznać, że pysznie to wyszło. W ogóle taka świeża, nie mrożona ryba to jest niebo w gębie.
Nasz Maluszek za to wtrząchnął dzisiaj cały filet z tilapii, a potem śmignął po schodach na pierwsze piętro:) Patrzyliśmy jak urzeczeni jak Mu to świetnie idzie i że już za pierwszym razem załapał jak to ma robić. Zuch Maluszek!

piątek, 26 czerwca 2015

Zapiekanka kalafiorowo ziemniaczana z sosem serowym

Wyniknęła nam dziś na obiad dziwna zapiekanka, bo jak to czasem bywa, mieliśmy kilka rzeczy, które trzeba było zużyć. Tym sposobem w brytfance wylądował mały kalafior rozdrobniony na różyczki, młode kartofelki pokrojone w plastry, młoda marchewka też w plastrach, dwie spore garści posiekanego grubego szczypioru. To wszystko zalane sosem właściwie beszamelowym, z rozpuszczonym w nim serem z niebieską pleśnią (łyżka masła rozpuszczona w rondli, na to łyżka mąki, jak tylko zaczyna nabierać koloru zalać to wszystko około dwuma szklankami mleka ciągle mieszając żeby się nie zrobiły kluchy i jak sos już ma jednolitą konsystencję to dodać pokrojony w kawałi ser pleśniowy w ilości zależnej od gustu i upodobań) i włożone do piekarnika na 180 stopni na około godzinę (aż ziemniaki nie będa surowe). Zaczęło się od improwizacji a wyszło jak zwykle pysznie:)

środa, 24 czerwca 2015

Bitwa pod Cedynią i wizyta w zoo

Postanowiliśmy spróbować poświętować sobie w tym roku jakieś radosne święta i wybraliśmy na to kilka dużych walk wygranych przez państwo Polskie.
Dzisiaj, w 1043 rocznicę zdecydowanego zwycięstwa Polan w bitwie pod Cedynią wybraliśmy się do zoo. Maluszkowi podobało się oglądać ruszające się tam zwierzątka (szkoda tylko, że tygrysy zostały chyba dopiero co nakarmione przed naszym przyjściem, bo spały sobie słodko i były dla Maluszka mało atrakcyjne). Furrorę zrobiły niedźwiedzie kamczackie, które zagrodę miały tak zrobioną, że miało się wrażenie, że są na wyciągnięcie ręki (dzieliła je od widzów tylko fosa) i zagródka ze zwierzętami domowymi (kozy, owce, króliki), do której można było wejść i głaskać futrzaki do woli:) Z początku Maluszek się wyrywał żeby pogładkać konia, a jak przyszło co do czego to kozy się trochę powstydził i wolał ją gaskać będąc u Taty na rekach:)

poniedziałek, 22 czerwca 2015

Zegarki

Nie wiem co się dzieje, czy to ja coś mam takiego ziwnego w sobie, ale ostatnio wszystkie zegarki, które próbuję nosić stale się spóźniają. Mam jeden zegarek do nakręcania, jeszcze po babci, i mimo nakręcania 2 razy dziennie spóźnia o jakieś 5 minut na dobę. A drugi, mimo wymienienia w nim baterii jakieś dwa miesiące temu spóźnia o jakieś półtorej godziny na dobę. Zaginam czas, czy co?

niedziela, 21 czerwca 2015

Szybowce

Zawędrowaliśmy dzisiaj na nasze ulubione pobliskie lotnisko szybowcowe...


Torcik czekoladowy z czereśniami

I przyszła w końcu pora na wypróbowanie nowej, malutkiej tortownicy. Powstał w niej torcik eksperymentalny:) Ciasto zrobiłam jak na konkursowe babeczki (tylko trzeba było potrzymać w piekarniku jakieś 55 minut), krem jak do marchewkowego tortu i przełożyłam to wszystko czereśniami, które i tak trzeba było zjeść. Efekt smakowo wyszedł niesamowity (choć pewnie wiśnie byłyby jeszcze lepsze niż czereśnie), a wizualnie prezentował się torcik o tak:



piątek, 19 czerwca 2015

Kalibracja wagi i piekarnika

W ramach wolnego czasu podczas Maluszkowego drzemkowania zabrałam się za kurs o nauce w kuchni. Na poczatek zaproponowali skalibrowanie najczęściej używanych urządzeń, czyli piekarnika i wagi.
Z piekarnikiem było prosto:) Po prostu wiedząc, że cukier topi się w temperatrze dokładnie 186 stopni Celsjusza należało włożyć łyżeczkę cukru w żaroodpornym naczyniu do piekarnika na 175 stopni i co 10-15 minut zwiększać temperaturę o 5 stopni obserwując kiedy cukier zmieni swą postać. U mnie rozpuścił się po przestawieniu na 185 stopni, w związku z czym mam dość dokładny piekarnik:) Pokazuje o jakiś 1-6 stopni mniej, niż rzeczywiście w nim jest.
Za to waga, o zgrozo, pokazuje bardzo dziwne rzeczy. Filiżanka (237ml) wody powinna ważyć 237g... a u mnie ważyła 229g. I to jeszcze nie byłoby dziwne, ale ta sama filiżanka mąki tortowej powinna ważyć 138g a u mnie ważyła 150g. Czyli raz moja waga myli się o 8g na minus a raz o 12g na plus. Dziwna waga...

środa, 17 czerwca 2015

Bezkofeinowa

Kolejna różnica między Czechami a Polską. W Czechach w praktycznie każdej restauracji, kawiarni, czy nawet najpodlejszej budzie, która sprzedaje kawe, da się ją dostać w wariancie bezkofeinowym. W Polsce ostatnio nawet w dobrej kawiarni miałam problem żeby takową kupić...

wtorek, 16 czerwca 2015

Kolejne sowy

Kolejne wcielenie sówek, tym razem niebieskie:)


Babeczki konkursowe

A oto moje konkursowe babeczki, które w sobotę zdobyły trzecie miejsce w babeczkowym konkursie podczas imprezy firmowej.


Przepis pochodzi z mojej ulubionej "Złotej księgi czekolady":
200g mąki pszennej
100g gorzkiego kakao
2 łyżeczki proszku do pieczenia
szczypta soli
150g miękkiego masła
200g cukru
2 duże jajka
125ml mleka
1 łyżeczka likieru pomarańczowego (ja użyłam palonej żubrówki)

Utrzeć masło z cukrem na gładki krem. Wmiksować jajka. Zmniejszyć obroty i stponiowo dodawać sypkie składniki na przemian z mlekiem i alkoholem. Napełnić foremki do ok 2/3 wysokości i wstawić do pieca na ok. 15-20 min na 180 stopni.
Planowałam jeszcze zrobić na górę krem jak do torciku marchewkowego (z bitej śmietany, twarożku, cukru pudru i masła), ale niestety w sobotę był taki upał, że śmietana za żadne skarby świata nie chciała się ubić. W zamian za to w babeczki zostały wbite "patyczki" ze skarmelizowanego cukru, truskawki i listki miety, a wszystko polane sosem miętowym robionym na miodzie.
Były puszyste i pyszne:)

środa, 10 czerwca 2015

Naleśniki z truskawkami

Jako, że sezon na truskawki w pełni postanowiliśmy zrobić naleśniki z truskawkami. Naleśniki robię głównie na oko, po prostu biorę po szklance mleka i piwa, dodaję jajko, trochę oleju, trochę soli i cukru do smaku a następnie powoli dosypuję mąkę do momentu, kiedy konsystencja będzie dobra do upieczenia cieniutkich naleśników (mniej więcej konsystencja śmietany).
W lodówce znalazło się jeszcze pół pojemniczka kremówki, którą ubiłam z łyżeczką cukru pudru. Na każdy naleśnik nakładałam po kilka pokrojonych w plastry truskawek i po łyżeczce śmietany, a następnie składałam w "trójkącik". Na wierzch zrobiłam jeszcze kleksa ze śmietany i ułożyłam po kilka całych truskawek. A Mąż wpadł jeszcze na pomysł aby wykorzystać gałązki mięty, które pomału więdły na parapecie i całość polać sosem miętowym. W tym celu na patelni wylądowały trzy duże łyżki miodu oraz posiekana mięta i kilka kropel soku z cytryny. Całość chwilkę Mąż podgrzał, a następnie przelał na ułożone na talerzu naleśniki. Wyszło to o tak:



poniedziałek, 8 czerwca 2015

Szmacianko-przytulanka

Z resztek włóczki wyszła mi taka prztulanka dla Kruszynki, która urodzi się już za miesiąc. Mam nadzieję, że się spodoba:) Nasz Maluszek ze swoją śpi do dziś:)


"Serwetkowa" część zrobiona została według wzoru:
natomiast głowę robiłam tak:
1rz. - 8 półsłupków zamkniętych w kółko
2rz. - po dwa półsłupki w każdy półsłupek poprzedniego rzędu
3-4rz. - 16 półsłupków
5rz. - (1 półsłupek, 2 półsłupki w kolejny półsłupek) powtórzyć 8 razy
6rz. - 24 półsłupki
7rz. - (1 półsłupek, 1 półsłupek, 2 półsłupki w kolejny półsłupek) powtórzyć 8 razy
8-13rz. - 32 półsłupki
14rz. - (1 półsłupek, 1 półsłupek, 2 półsłupki przerobione razem) powtórzyć 8 razy
15rz. - 24 półsłupki
16rz. -  (1 półsłupek, 2 półsłupki przerobione razem) powtórzyć 8 razy
17rz. - 16 półsłupków
18rz. - (2 półsłupki przerobione razem) powtórzyć 8 razy
wypchać głowę królika i zamknąć otwór.
Uszy:
1rz. - 10 oczek łańcuszka
2rz. - (zaczynamy od drugiego oczka łańcuszka od szydełka) 8 półsłupków, 5 półsłupków w ostatnie oczko łańcuszka i 8 półsłupków po drugiej stronie łańcuszka
nie zamykamy okręgu, tylko odwracamy robótkę i
3rz. - 8 półsłupków, 1 półsłupek z narzutem, 3 słupki, 1 półsłupek z narzutem, 8 półsłupków.

Uszy zrobić oczywiście w dwóch egzemplarzach, przyszyć do głowy, wyszyć mordkę i przyszyć głowę do "serwetki".

sobota, 6 czerwca 2015

Wspinaczka

Najlepszą ścianką wspinaczkową dla Maluszka są mama i tata. Szczególnie jak siądą na podłodze:) Można się tak bawić nawet z godzinę.
Do tego Maluszek w końcu załapał jak ma schodzić z kanapy czy ze stolika. Bo do tej pory potrafił nań wejść i ewentualnie z nich spaść. A teraz, fakt że jeszcze nie za każdym razem Mu to wychodzi, potrafi jeszcze zejść. Brawo! Zuch chłopak!

piątek, 5 czerwca 2015

Piaskownice

Na dzień dziecka Maluszek dostał "zestaw małego ogrodnika" i postanowiliśmy, że będziemy go trochę popychać w stronę zabawy z innymi dziećmi. A co się do tego nadaje lepiej niż piaskownica? I tak zaczęliśmy odwiedzać różne piaskownice. Zadziwiając jest to, że w polskich piaskownicach piasek jest zwykle bardzo drobny, jasny i takie wręcz miękki. A w Czechach... no cóż... jest to niemalże żwir. Twarde, nieprzyjemne pod stopami i żadnej "babki" się z tego nie ulepi. :(

Mały inżynier

Nasz Maluszek uwielbia bawić się kablami. Zwykle zakazujemy Mu takiej zabawy, ale ostatnio dostał do łapki jeden czysty, niepodpięty do niczego kabel i byliśmy ciekawi co będzie z nim robił. A On jak to On, najpierw dokładnie zbadał to co dostał, obejrzał z każdej strony, a potem... chodził po pokoju i próbował dopasować kabel do różnych dziur we wszystkich meblach aż wreszcie zobaczył inny kabel wpięty do gniazdka i też próbował swój kabel włożyć do gniazdka. Zadziwił nas totalnie tym jak bardzo pojmuje świat.