piątek, 29 maja 2015

Jestem taaaki duży i jem ogórki kiszone...

Postanowiliśmy z mężem jakieś dwa tygodnie temu, że trzeba się ruszyć i oprócz spacerów jeszcze jakoś zadbać o kondycję. I okazuje się, że Maluszek jest świetnym hantelkiem:) Co prawda z początku fakt, że waży on już 10kg trochę mnie martwił, ale okazało się, że tak przywykliśmy do Jego wagi, że nawet ćwiczenia z Nim jako obciążeniem nie są wcale takie niemożliwe do wykonania. Do tego wszystkiego Maluszek zaczął też próbować nasladować nasze ruchy i dzięki temu nauczył się pokazywać jaki jest duży:) Wyciąga wtedy ręce do góry i cały się tak naciąga przy tym.
Wczoraj przy obiedzie dostał kawałek ogórka kiszonego. Trochę z braku laku (bo ziemniaki i ryba były jeszcze gorące i jedyną rzeczą w temperaturze pokojowej był ogórek), a trochę dla draki (myśleliśmy, że się skrzywi i wypluje). Jakież było nasze zdziwienie, kiedy Maluszek pochłonął cały kawałek ogórka, który dostał i przyszedł po jeszcze. A dzisiaj zajadał się kwaśną śmietaną i zrobionym na niej sosem koperkowym. Smakosz kwaśnego nam rośnie:)

poniedziałek, 25 maja 2015

Marchewkowy tort

W wiosennym wydaniu gazetki z pobliskiego sklepu był ciekawy przepis na tort marchewkowy. Jedynie wydawała mi się dziwna dość spora ilość oleju, którą należy wlać do ciasta, ale po konsultacjach z siostrą Męża, której dziełem popisowym jest ciasto marchewkowe, okazało się, że to wcale nie błąd. Torcik, mimo swojego niepozornego wyglądu wyszedł pyszny:)


Przepis:
450g startej marchwi
4 jajka
280g mąki
280g cukru trzcinowego
200ml oleju słonecznikowego
120g mielonych lub siekanych orzechów włoskich
3 łyżki miodu
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka sody
1 łyżeczka mielonego imbiru (ja użyłam potarty świezy imbir)
szczypta gałki muszkatołowej
otarta skórka z pomarańczy (ja użyłam skórki z cytryny)

Przygotować sobie wszystkie produkty i poczekać chwilę żeby się ogrzały do temperatury pokojowej. Jajka z cukrem ubić na pianę. Do dużej miski wsypać wszystkie sypkie produkty (mąka, orzechy, przyprawy, proszek do pieczenia, sodę i skórkę pomarańczową), a następnie dodać tam ubite jajka i wymieszać (można mikserem na niskich obrotach). Dodać olej, miód i marchew i wyrobić ciasto. Przełożyć do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia i piec godzinę w temperaturze 175 stopni.

W międzyczasie przygotować krem:
250g jak najtłustszego gładkiego twarożku (np Philadelphia)
80g masła
śmietana kremówka
120g cukru pudru
kokos do posypania

Śmietanę ubić z cukrem i wmieszać do niej masło i twarożek. Po przestygnięciu tortu, przeciąć go na dwie lub trzy części, przełożyć kremem. Pozostałym kremem wysmarować tort z zewnątrz (mniej więcej jedna trzecia kremu schodzi na przełożenie, a dwie trzecie na wysmarowanie tortu) i posypać kokosem.

I gotowe! Smaczna i zdrowa przekąska do kawy.

sobota, 23 maja 2015

Wiosna na parapecie

W zeszłym roku na wiosnę kupiliśmy dwa amarylisy, żeby było wesoło i wiosennie na parapecie. Kwiaty przekwitły, liście zdziczały (wyrosły potwornie długie, tak że się nawet śmialiśmy, że to jakiś boa dusiciel) i jesienią po prostu Mąż obciął te liście, a cebulki zostały w doniczce z ziemią. I tak niepodlewane, przezimowały sobie na parapecie (dodać tutaj należy, że żadne z nas nie ma pojecia jak przezimować cebulki kwiatowe, ani czy da się z takowych coś jeszcze potem wyrosnąć). Jakiś tydzień temu robiliśmy porządki w doniczkach żeby sobie posiać bazylię i kolendrę, więc cebulki musiały ustąpić miejsca. Ale Mąż zauważył, że one są w środku ładnie zielone więc przyciął im korzenie (które po zimie zajmowały większą część doniczki) i wstawił je do miski z wodą. A oto rezultat:

Na razie ruszył tylko jeden, ale za to widać, że będzie kwitł:)
A tutaj jeszcze nasza bazylia:





I kolendra tez już zaczęła się podnosić:
Będzie zielono!



piątek, 22 maja 2015

Kompot

Ostatnim przebojem Maluszka są gotowane jabłka. Wtrzącha aż Mu się uszy trzęsą i to w każdej ilości. A my z Mężem korzystamy i pijemy sobie jabłkowy kompocik. Pycha. Na zmianę z rabarbarowym.

czwartek, 21 maja 2015

Smaki dzieciństwa

Naszło nas ostatnio na leniwe kluseczki. A że mieliśmy do zużycia twarożek, to od razu zrealizowaliśmy ten plan.
Przepis bardzo prosty:

  • 200 g sera białego twarogowego
  • 1 jajko
  • 1/2 szklanki mąki + dodatkowo do podsypania stolnicy
  • szczypta soli
Ser biały przecieram przez sito lub dokładnie rozgniatam praską do pure, mieszam z żółtkiem, mąką, solą i ubitą pianą z białka. Zagniatam miękkie i lepiące się nieco ciasto, wykładam na stolnicę podsypaną mąką, formuję wałek, i odcinam równe kawałki ciasta. Wrzucam do gotującej się i lekko osolonej wody. Gotuję chwilę, aż do wypłynięcia na wierzch.

A zaczerpnięty z tej strony.

Szczerze mówiąc mimo prostoty i łatwości przygotowania takich dań, które pamiętam z dzieciństwa zawsze mam trochę stresu, że coś wyjdzie inaczej i będzie nie tak dobre jak mama czy babcia robiła. W rezultacie obawy okazują się niesłuszne, bo nawet jak coś wychodzi inaczej, to wcale nie jest gorsze, tylko po prostu inne, lub takie bardziej "nasze".

wtorek, 19 maja 2015

Końcówki szparagów i zasmażka

Zasmakowaliśmy ostatnio w zupach z zasmażką. A wszystko przez.... końcówki szparagów, które nam zostały po obraniu szparagów do innego obiadu. Mąż wymyślił żebym zrobiła z tego zupę. Szperałam po internecie w poszukiwaniu przepisów, po przeczytaniu kilku, zmieszały mi się one w głowie ze sobą, dodałam nieco jeszcze od siebie i wyszła ciekawa zupa.

Końcówki szparagów podsmazyłam na maśle razem z drobno posiekana cebulką i pokrojonym w plastry ząbkiem czosnku. Po zrumienieniu zasypałam wszystko łyżką mąki, wymieszałam i potrzymałam jeszcze na palniku przez chwilę do lekkiego zrumienienia zasmażki. Równocześnie w garnku zrobiłam wywar z warzyw (prawdę mówiąc gotowałam po prostu warzywka dla Maluszka na obiad i wykorzystałam ten wywar). Do wywaru przerzuciłam zawartość patelni, doprawiłam solą i pieprzem do smaku i pogotowałam jeszcze 10 minut. Pod koniec gotowania dodałam posiekaną zieloną pietruszkę. I gotowe! Pyszna zupa zrobiona właściwie z "resztek".

czwartek, 14 maja 2015

Czeski handel

Wracając z targu przechodziliśmy dziś obok ciucholandu, gdzie na wystawie wisiała fantastyczna spódnica. Wchodzę i pytam w jakim rozmiarze jest ta spódnica na wystawie, bo chciałabym ją kupić, a sprzedawczyni mi na to, że wystawę to zrobiła aranżerka i ona nie wie i z wystawy nie sciągnie... Ręce mi opadły.

Drożdżóweczki

Jakiś czas temu natknęłam się na przepis na mini-drożdżówki wycięty z jakiejś, już nie pamietam nawet jakiej gazety. Oryginalnie były z kardamonem i cynamonem, ale mnie naszło na twarożek i postanowiłam zrobić je w wersji serowej.

Przepis wygląda następująco:
Na ciasto:
250ml mleka
25g drożdży
425g mąki
1 łyżeczka kardamonu (ja użyłam cynamonu)
szczypta soli
pół filiżanki cukru
75g roztopionego masła
Na nadzienie:
250g tłustego twarożku
1 cukier waniliowy
1 łyżka cukru
100g śmietany (ja użyłam kwaśnej 12%)

Ok. 100ml mleka podgrzać, pokruszyć do tego drożdże, wsypać po łyżce mąki i cukru, rozmieszać i odstawić na ok 15min żeby się zapieniły. Mąkę, cukier, sól, kardamon i pozostałe mleko wsypać do dużej miski, dolać miksturę drożdżową i zacząć wyrabiać. W trakcie wyrabiania po trochu dolewać rozpuszczone masło. Wyrobić gładkie ciasto i odstawić do wyrośnięcia.
Twarożek rozrobić z cukrami i śmietaną na jednolita masę.
Ciasto podzielić na dwie części. Każdą z części wywałkować na prostokąt, nałożyć masę twarożkową (można przed masą twarożkową posmarować ciasto jeszcze masełkiem, będzie aromatyczniej) i zawinąć na roladę. Gotowe rolady kroić na plastry grubości ok. 2cm, układać na blaszce wyłożonej papierem i piec ok. 15 mon w temperaturze 180 stopni.

wtorek, 12 maja 2015

Girlanda

Literkowa girlanda już na gotowo, wypchana i zaszyta. Bardzo mi się czcionka spodobała, będę musiała naszemu Maluszkowi też taką zrobić:)


niedziela, 10 maja 2015

Szukanie skarbów

Przy okazji wózkowych spacerków, żeby nie były one takie bezcelowe, postanowiłam wkręcić się we współczesne poszukiwanie skarbów. Zabawa nazywa się geocaching i polega na znajdowaniu pudełeczek ukrytych przez innych użytkowników i oznaczonych współrzednymi GPS w specjalnym programie. Po znalezieniu należy wpisać się na listę z datą znalezienia i już. Dzisiaj przeszliśmy się w okolicy naszego domu i znaleźliśmy ich aż 5:) Fajna zabawa, dzięki której spacery mogą zmienić się w ciekawą przygodę.
Tutaj link do oficjalnej strony zabawy.
I parę fotek z dzisiaj:




sobota, 9 maja 2015

Porządki czy sztuka?

Maluszek robił dziś porządek w najniższej szufladzie w kuchni i wyszła Mu taka oto instalacja. Ciekawe czy efekt był zamierzony ;-)

piątek, 8 maja 2015

Dzień Zwycięstwa

To, że Rosjanie czy Czesi świętują 8 maja jako Dzień Zwycięstwa to mnie nie dziwi, ale dlaczego Niemcy? Fakt, że suma sumarum Niemcy choć wojnę przegrali to tak naprawdę jak się okazało po latach, wcale nie było z nimi tak źle, a nawet całkiem dobrze. Ale żeby od razu świętować?
Za to cieszy mnie, że Polska zdecydowała się dołączyć do państw, które obchodzą ten dzień. Zawsze to o jedno pozytywne święto więcej, a nie tylko to ciągłe rozpamiętywanie naszych porażek i klęsk.

czwartek, 7 maja 2015

Rabarbar na piątkę

Krótko po pa-pa, Maluszek nauczył się przybijać piątkę. Zuch chłopak! Teraz ciągle wszystkim macha albo przybija piątkę:)
Już od jakiegoś czasu chciało nam się rabarbaru. I przedwczoraj idąc przez targ udało mi sie dorwać spory pęczek. Dzisiaj z Maluszkiem rządziliśmy w kuchni i gotowaliśmy z tego rabarbaru kompocik i piekliśmy ciacho. Mmmmm, ale teraz pachnie w całym domu:).
Przepis na kompot wzięłam stąd, tylko oczywiście ograniczyłam cukier (dałam 3 łyżki zamiast czterech na każdy litr wody).
A przepis na ciasto dostałam od Mamy Mojego Ślubnego:

Składniki na kruche ciasto:
*2,5 szklanki mąki pszennej (można dać krupczatkę)
*250 g masła lub margaryny, zimnego
*2 łyżeczki proszku do pieczenia
*3 łyżki cukru pudru
*5 żółtek
 

Masło pokroić w kostkę, szybko zagnieść z pozostałymi składnikami ciasta
(można również składniki zmiksować w malakserze). Jeśli ciasto będzie
zbyt sypkie, dodać 1 - 2 łyżki wody. Podzielić na 2 części - około 60% i
40%, każdą zawinąć w folię spożywczą, zamrozić. Tą czynność można
zrobić dzień wcześniej (ja robiłam tego samego dnia, ciasto siedziało w
lodówce około 1 godziny).
Blachę o wymiarach 33 x 20 cm (u mnie 24x34cm) wysmarować masłem,
wyłożyć papierem do pieczenia. Na spód zetrzeć na tarce większą część
ciasta (60%), lekko przyklepać dłonią i wyrównać. Podpiec na złoty kolor
w temperaturze 190ºC przez około 20 minut. Odstawić do całkowitego
wystudzenia.
 

Delikatna budyniowa pianka:
*5 białek
*1 szklanka drobnego cukru do wypieków
*1 opakowanie cukru wanilinowego (dałam 16g cukru waniliowego
domowego)
*2 opakowania budyniu waniliowego lub śmietankowego, bez cukru (2 x
40 g)
*1/2 szklanki oleju słonecznikowego
 

Ponadto:
*500 g rabarbaru
*cukier puder do oprószenia
 

Rabarbar umyć i pokroić na kawałeczki (można
wcześniej obrać, ale nie trzeba).
Kiedy podpieczony spód jest wystudzony, zacząć ubijać białka. Po ubiciu
na sztywno, powoli, łyżka po łyżce wsypywać drobny cukier i cukier
waniliowy, cały czas ubijając na najwyższych obrotach. Następnie powoli
wsypywać proszek budyniowy, cały czas miksując, by dobrze się rozpuścił.
Strużką wlewać olej, miksując do połączenia.
Na podpieczony, zimny spód ciasta wyłożyć ubitą pianę. Wyrównać i
układać rabarbar i truskawki. Owoce łopatką lekko wepchnąć w pianę. Na
wierzch zetrzeć resztę zamrożonego ciasta (40%).
Piec w temperaturze 190ºC przez około 30 - 40 minut. Wyjąć, przestudzić,
oprószyć cukrem pudrem (nie posypywałam).
Smacznego:)

piątek, 1 maja 2015

Kosmetyczka

Udało mi się w końcu wczoraj usiąść do girlandy z imieniem, którą obiecałam uszyć. A że długo nie siedziałam przy maszynie, postanowiłam na rozgrzewkę uszyć coś prostego i wyszła mi taka kosmetyczka na drobiazgi Maluszka, które zwykle walają się w jego torbie wózkowej i nigdy nie można ich szybko znaleźć i wygrzebać jak są potrzebne. Co prawda chciałam jeszcze zrobić jej przeszycia na dolnych rogach żeby nadać jej trochę pojemności, ale przypomniałam sobie o tym dopiero jak już przewróciłam ją na prawą stronę i zszyłam. Może w kolejnej uda mi się nie zapomnieć:)




A girlanda z imieniem oczekuje jeszcze na wypchanie i zaszycie i wygląda na razie tak:


Pa-pa

Wczoraj Maluszek nauczył się robić pa-pa. To znaczy ruch ręką miał już opanowany wcześniej, ale od wczoraj robi pa-pa faktycznie wtedy kiedy należy:) Wiem, że to takie niby nic, ale cieszy niezmiernie.